czwartek, 1 marca 2012

Rozdział 2 / może kawa ?

Rano obudziłam sie w ramionach zielonookiego chłopaka  tak słodko wyglądał dlatego tez postanowiłam go nie budzić . Lekko odsunęłam sie od niego i wstałam czym prędzej zmierzając do drzwi mojego pokoju . Ku mojemu zdziwieniu ujrzałam siedzącego na łózko Robbiego . Spojrzał na mnie tymi swoimi smutnymi oczami i powiedział od niechcenia .
-  teraz to tak sie mnie pozbywasz ze swojej głowy  ? jeszcze parę godzin temu wielce rozpaczałaś terroryzując mnie smutnymi esemesami  .. !
- po co mam marnować lzy na takiego dupka ? -  zaprotestowałam .
- aa .. czyli teraz jestem już dupkiem ? - znowu spojrzał na mnie smutnymi oczami poczym wstał i podszedł do mnie bliżej . Chciał mnie pocałować , nie ukrywam bo tez tego chciałam ale przypomniałam sobie o Harrym i o tym jak Rob mnie wystawił . Znajdował sie juz dobre 2 mm od mojej twarzy kiedy ja odwróciłam sie i wyszłam . Zeszłam na dol zabierając bejsbolówkę Zayn'a . Nie wiedziałam gdzie mam iść . Wsiadłam w pierwsza lepsza taksówkę i powiedziałam do starszego pana ;
- Niech pan stąd jedzie . Nie chce tu być . Bardzo proszę . - powiedziałam dławiąc sie łzami .
- Sprawy sercowe , tak ? - zapytał i odwrócił sie w moja stronę .
- I to nawet nie wie pan jak pojebane . - spojrzałam na niego po czym taksówka powoli ruszyła .
- Uspokój się , w końcu każda księżniczka znajdzie swojego księcia . - Taksówkarz uśmiechnął sie do lusterka . Na chwile sie zamyśliłam . Myślałam o Harrym , o tym jak bezpiecznie czułam sie w jego ramionach . Myślałam też o Robbie , o tym jak go kocham . A może kochałam . Sama juz nie wiedziałam . Zastawiałam sie dlaczego u starszych ludzi zawsze na twarzy gości uśmiech . Przecież oni tyle przeżyli a mimo to sie uśmiechają . Ja bym tak nie mogła . Nie wiedziałam co mam ze soba zrobić . Gdzie pojechać . Zaczęłam zastanawiać sie czy wszyscy mężczyźni to takie dwulicowe świnie , dlaczego Rob znowu do mnie przyszedł . Może tamta pusta lalunia go zostawiła i nagle przypomniał sobie o mnie ? W głowie krążyło mi więcej pytan niż odpowiedzi . Po policzkach spływały mi łzy . Gdzieś w kieszeni bejsbolówki Zayn'a znalazłam paczkę chusteczek oraz liścik . Był na nim numer telefonu . Nie wiedziałam kogo on był ale podejrzewałam , ze pewnie jednej z jego " zdobyczy " i tu mamy kolejny przykład mężczyzny który myśli tylko o jednym . Zayn co impreze przyprowadza do domu inną laskę . Nie wiem czy one są tak schlane czy tak puste że wierzą mu w te jego " kocham Cie " . Wszystkiemu z boku przygląda się Maja . Starznie ją to boli . Nie chciałabym byc na jej miescu chociaż sama nie czułam sie teraz lepiej . A moze ja też się nimi pobawię . Najpierw prześpię sie z Robem później z Harrym . Nie ! nie mogłabym tak . Nie jestem taka . Nie wiem a moze powinnam się cieszyć że mogę " wybierać " w chłopakach ? Nie wole nie bo gdy " wybiorę " jednego to zranie drugiego . A tak w ogóle chłopacy to nie zabawki , tak samo jak dziewczyny ! Moje myśli krążyły wokół tylu tematów . Nie wiedziałam jak je ogarnąć . Tu ciągnęła się sprawa z Harrym i naszą przyjaźnią , a moze to coś wiecej niz przyjaźń ? Nie wiedziałam juz sama . A tam ciągnęła sie nie zamknięta sprawa z Robbem ! co ja mam robić ? Niech ktoś mi powie .
- To jak już wiesz gdzie mam Cię zawieść ? - nagle z moich rozmyśleń wyrwał mnie staruszek .
- Dobra to ja wysiądę tutaj - powiedziałam bez zastanowienia . Podałam taksówkarzowi pieniądze i wyszłam . Okazało sie , ze znalazłam sie w okolicy mojego starego domu . Nie miałam ochoty wejsć do domu i przywitać się z rodzina  .Pewnie mój brat od razu skojarzyłby fakty i poszedł najebać Robiemu . Ominęłam mój dom szerokim łukiem i skierowałam sie w stronę placu zabaw .

*HARRY*
Od samego rana szukałem tej czerwonowłosej dziewczyny . Nigdzie jej nie było . Martwiłem się jak cholera , nie mogłem znaleźć swojego miejsca . Chodziłem od pokoju do pokoju co chwila wybierając do niej numer . Nie odbierała , odrzucała połączenia od wszystkich . Nawet od Susan . Bałem sie o nią , bałem sie ze za chwile do domu wejdzie policja i powie że jest w szpitalu . Moje myśli krążyły tylko wokół niej . W końcu usiadłem przed telewizorem i włączyłem jakiś serial . Był do bani ale co innego mogłem robić przez ten czas . Nagle z kuchni dobiegł znajomy mi glos .
- Stary , spokojnie nie martw się tak . Zapewne przyjdzie zaraz z wielkimi torbami i powie ze świetnie bawiła sie na zakupach . - Nagle z pomroku kuchni wyjawił się mały blondynek . Mimo tego że był najchudszy i najmniejszy jadł jak za pieciu . Tego małego irlandzkiego chłopczyka nie trzeba było długo szukać . Zazwyczaj siedział przy lodówce , lub wypiekach Lou .
- chciałbym w to wierzyć - spojrzałem na niego . Na jego twarzy zawsze gościł pogodny uśmiech którym zarażał wszystkich .
- mówie Ci stary bedzie tak jak mówię . - Powiedział i wrócił do kuchni . Myśle że prawdopodobnie poszedł wyjeść resztki z lodówki . Gdy tylko wyszedł z salonu w pomieszczeniu znowu stało sie smutno  Zmaltretowałem już chyba ten telefon . Chciałem nim rzucić o ścianę .
- Do cholery czemu ona nie odbiera ? - pytałem się w myślach . Miałem nadzieje że to nie przez Roba . Po tym co jej zrobił miałem ochotę stłuc go na kwaśne jabłko ale Liam mnie powstrzymał . Zawsze był spokojny i nigdy nie pozwoliłby mi sie z kimś bić . Lubiłem o w nim . Nie wytrzymałem presji musiałem gdzieś pójść . Wziąłem ze sobą płaszcz i trzasnąłem drzwiami .  Nie wiedziałem gdzie Alex moze sie podziewać dlatego poszedłem w stronę parku , tam najczęściej przebywała ...

*ALEX* 
Szłam przed siebie ze łzami w oczach  nie wiedziałam co mam ze sobą tak na prawdę zrobić . W myślach pytałam sie - Dlaczego ja ? ! - ale jakos nie otrzymywałam odpowiedzi . W tym momencie chciałam umrzeć . Nie chciałam takiego życia . Dzieci beztrosko biegały i śmiały się . Przypomniałam sobie moje dzieciństwo . Od razu mimowolni na mej twarzy pojawił sie malutki uśmiech . Z daleka zobaczyłam znajoma mi sylwetke    która zaczęła do mnie machać . Podeszłam bliżej i tak jak sie spodziewałam był to Liam .
- Co ty tu robisz ? - spytałam zdziwiona .
- Raczej com ty tu robisz ? Harry Cię szuka i nie tylko on . - spojrzał na mnie .
- Musiałam przemyśleć kilka spraw . - powiedziałam stanowczo .
- I dlatego uciekłaś ?
- Musiałam urwać sie na chwile od rzeczywistości . Nie chciałam zeby ktoś wiedział gdzie jestem . Ale ty nadal nie odpowiedziałeś mi co tu robisz .
- Ile można siedzieć w domu  ? musiałem sie przejść - Uśmiechnął sie do mnie . Lubiłam jego uśmiech od razu powodował u mnie dużo pozytywnych emocji . Bardzo sie o mnie troszczył . Był trochę jak moja matka ale nie przeszkadzało mi to wcale .
- Może kawa ? - nagle zapytał .
- Jasne , czemu nie .. - mimowolnie sie do niego uśmiechnęłam ...



_________
rozdział pisany tak z dupy bo jeden sie usunął . Nie wiem co było przyczyna . Czekam na komentarze ; )
Pozdrawiam Mrs.Styles <3

1 komentarz:

  1. TAK. Zdecydowanie zadowolona jestem z tego rozdziału <3 OLAA

    OdpowiedzUsuń