wtorek, 8 maja 2012

Rozdział 14 / jest mi niezmiernie ciężko ale to nic w porównaniu z tym co czujesz ty

- jak myślisz Harry powie o swojej chorobie Alex ? - spojrzałem na Zayna , a na mojej twarzy pojawił się smutek . W sumie od kilku dni nie gościło na niej nic innego . Odkąd dowiedzieliśmy się że Megan nie żyje atmosfera w domu była nie do wytrzymania . Ciągle się kłóciliśmy , wyzywaliśmy albo w ogóle do siebie nie odzywaliśmy , aż chciałoby się wyjść i nie wracać . Pogrzeb był zaplanowany na 24 kwietnia , w sumie to Lou wszystko zorganizował . Sam też powiadomił rodziców Meg o jej wypadku , strasznie to przeżywają i on i rodzina . Ja od tego zdarzenia , od tego momentu kiedy usłyszałem " Mai nic nie jest , leży tylko w szpitalu na obserwacji " czułem ulgę . Może to złe w stosunku do Megan ale na prawdę kamień spadł mi z serca kiedy usłyszałem że ona żyje . Nie wiem jak Lou daje rade , w sumie to się do niego nie odzywam bo nie chce wzbudzać niepotrzebnych kłótni .
- Ja na jego miejscu bym tak zrobił . - z rozmyśleń wyrwał mnie Zayn .
- Ale wiesz jaki jest Harry ... Alex wraca jutro a on z nikim nie chce o niej rozmawiać .
- Moze to i lepiej . - stwierdził Zayn i wyszedł z mojego pokoju . On też był nieźle przygnębiony ale moja dusza wręcz błagała o rozmowę z kimś kto mnie zrozumie . Zazwyczaj w takich sytuacjach rozmawiałem Susan ale ona wraca dopiero jutro . Nie wiem w ogóle po co ona poleciała do Polski . Miałem ochotę się do kogoś przytulić i rozpłakać jak małe dziecko . U Mai wszystko było już w porządku ale jej psychika została nieźle zniszczona . Na własne oczy widziała jak ginie jej przyjaciółka , wszystko nam opowiedziała . Jutro miała już wrócić do domu ale i tak czekało ją masę spotkań z psychologiem . Obiecałem jej , że będę tam chodził razem z nią i tak też zrobię .
- Kolacja , chodź coś zjeść ! - usłyszałem krzyki z pokoju Lou .Sam wstałem i zszedłem do kuchni . Normalnie pewnie i ja dołączyłbym do namawiania Lou do zjedzenia czegoś porządnego ale nie tym razem , nie w tej chwili . Teraz nie miałem nawet na to siły i małe mnie w sumie to obchodziło .
- Nie je od tygodnia . - usłyszałem smutny głos Niall'a człapiącego po schodach . Nadal się nie odzywając zanurzyłem łyżeczkę w misce z płatkami . W ciszy każdy zjadł swoją porcje , po czym wrócił do swojego pokoju i tak codziennie od kilku dobrych dni . Z natury byłem na prawdę spokojnym człowiekiem ale tego to już nie wytrzymywałem . Miałem cicha nadzieję , ze kiedy wróci Alex z Susan wszystko się zmieni . Jak zwykle przez całą noc nie spałem , ostatnio chyba zbyt dużo myślałem . Przeleżałem w łóżku wiercąc się cała noc . Rano dobiegły mnie ciche jęki z pokoju obok . Nieprzytomny wstałem i ruszyłem w ich stronę . Doprowadziły mnie one do pokoju Lou , tak na prawdę to można się było tego spodziewać . Lekko uchyliłem drzwi i zobaczyłem szatyna leżącego na łóżku . Cicho wszedłem i podszedłem do niego . Szatyn jednak spał , uznałem więc że po prostu miał zły sen i już chciałem wychodzić kiedy złapał mnie za nadgarstek .

- Zostań .. proszę - wyjąkał cicho i ścisnął mocnej mój nadgarstek , tak że aż syknąłem z bólu . Spojrzałem na niego , a on lekko się przesunął i wskazał mi miejsce gdzie mam usiąść po czym puścił moją rękę . Wgramoliłem się na jego łóżko i już chciałem zapytać o czym chce porozmawiać kiedy on zaczął .
- Czy Tobie też jest tak cholernie ciężko Liam ? - spojrzał na mnie spod kołdry którą był przykryty po same uszy .
- Tak Louis .. jest mi niezmiernie ciężko ale to nic w porównaniu z tym co czujesz ty . - usiadłem krzyżując nogi i opierając się o zimną ścianę .
- Straciłeś kiedyś osobę którą bezgranicznie kochałeś ? - zapytał po chwili ciszy .
- Tak , była to moja pierwsza miłość .. - odpowiedziałem krótko i zwięźle nie chcąc ciągnąc tego tematu .
- Co się jej stało ? - lecz Louis chciał więcej .
- Byliśmy razem ponad pół roku ale przestało nam się tak świetnie układać . Kochałem ją jak nikogo innego lecz ona tego nie rozumiała . Ciągle myślała , że ją oszukuje .. pewnego razu postanowiła że sobie ulży . Wzięła żyletkę , zamknęła się w pokoju i zaczęła . Najpierw niepewnie lecz po kilku cieciach coraz to odważniej zaczęła się okaleczać . Dzwoniłem , pisałem ale nie mogłem z nią wtedy być , bo musiałem wyjechać pozałatwiać sprawy związane z uczelnią . Nawet nie zdążyłem się z nią pożegnać , kiedy wróciłem zastałem karetkę przed domem i wóz policyjny . Na schodach stali jej rodzice , nikt nie chciał powiedzieć mi o co chodzi . Wbiegłem do domu i zobaczyłem ja leżącą na podłodze . Więcej nic nie pamiętam .. tamtego dnia mój świat runął w gruzach . Kilka dni później stałem już nad jej grobem , to uczucie kiedy widziałem nagrobek z jej imieniem było okropne . - poczułem jak morze łez spływa mi po policzkach .
- To smutne , na prawdę smutne - rzekł nagle Lou - Chociaż ty jeden wiesz jak rozrywa mnie teraz od środka . - usiadł koło mnie i otarł mi łzy - Ale ten ból mija ? Prawda Liam ?
- Przez kilka pierwszych miesięcy to jest na prawdę trudne ale później uświadamiasz sobie , że musisz żyć dalej chociażby z tego powodu że ta osoba patrzy na Ciebie z góry i na pewno nie chciałaby żebyś się smucił . Chciałaby , żebyś żył pełnią życia i nie martwił się o nią ponieważ jest teraz w lepszym świecie . W świecie gdzie panuje wzajemna tolerancja , a ludzie nie kierują się stereotypami oraz nie ubliżają sobie nawzajem . - popatrzyłem na Louisa któremu też łzy spływały po policzkach . - I wtedy zaczynasz już normalnie sypiać po nocach , wracasz do normalnego codziennego życia oraz z powrotem zaczynasz ufać przyjaciołom . Chociaż pustka po stracie kogoś bliskiego zostaje nadal . - poczułem nagle jak szatyn mnie obejmuję .
- dziękuje .. - wyszeptał mocno wtulony w mój tors .
- Nie masz za co mi dziękować .. nic takiego nie zrobiłem . Odpowiedziałem Ci tylko na pytanie .
- Uświadomiłeś mi , że trzeba być silnym Liam . - powiedział i spuścił głowę , ocierając przy tym łzy .
- Louis na prawdę .. nie możesz ciągle siedzieć zamknięty w swoim pokoju i płakać , a już w ogóle to ćpać.  - rzuciłem małą torebeczką która leżała na półce nocnej o ścianę . - I musisz zacząć coś jeść . - nagle przypomniała mi się sytuacja z wczoraj .
- To jest trudne ..
- Wiem ale musisz zacząć z tym walczyć .
- Obiecuje .. - niebieskooki położył rękę na piersi . - Nie .. nie obiecuje . Obietnica to nic w porównaniu do przysięgi . Więc przysięgam Ci , że pozbędę się tego świństwa i nigdy już go nie ruszę . - chłopak lekko rzucił się z powrotem na poduszkę .
- Czyli mogę to zabrać i wyrzucić ?
- Jasne .. - chłopak wstał wziął jakiś worek i zaczął zbierać wszystkie woreczki z prochami . Kilka wyciągnął spod łóżka , a jeszcze inne z szuflad . Nazbierało się tego trochę , po chwili wszystko leżało na moich kolanach .
- Wiesz , że zawsze możesz na mnie liczyć Lou ? - powiedziałem powoli wstając .
- Tak Liam , teraz już wiem . - szatyn lekko się do mnie uśmiechnął , chociaż w oczach paradował mu smutek . - Dziękuje . - powiedział klepiąc mnie po ramieniu . - Na prawdę nie wiesz ile ta rozmowa dla mnie znaczy . - wymusiłem uśmiech , wziąłem worek i wyszedłem z pokoju . Wolno poczłapałem do kuchni , wyrzuciłem wszystko do kosza po czym zrobiłem sobie śniadanie . Zjadłem je w ciszy i spokoju . Miałem nadzieję , że dzisiejsza rozmowa z Lou jakoś mu pomoże , ponieważ i mnie zrobiło się lżej na duszy kiedy mogłem się tak przed nim otworzyć .



____________________________________________
Rozdupczyłam rozdział jak zwykle ale musicie sie przyzwyczaić , że ja nie umiem pisać .
Opowieść Liama pisana prosto z serducha z dedykacją dla kogoś tam u góry , ale my tu nie o tym .
Czekam na szczere komentarze i dziękuje za ponad 3000 odwiedzin ;o <3

5 komentarzy:

  1. Jprdl.. ale masz w facjatę.. ILE RAZY JESZCZE BĘDĘ MUSIAŁA CI TŁUMACZYĆ MATOLE, ŻE JESTEŚ JEDNĄ Z NAJBARDZIEJ UTALENTOWANYCH DZIEWCZYN, KTÓRYCH BLOGI CZYTAM?! NO ILE?! A ta wciąż swoje: "ja nie umiem pisać". Żeby każdy takk nie umiał pisać jak ty :) KOCHAM CIEBIE I TĄ HISTORIĘ, CZY TY TEGO NIE ROZUMIESZ?!?!??!
    Ughh.. no i widzisz! Zniszczyłaś taką cudowną chwilę, ja tu płakałam i w ogóle i w szczególe a ty takk wszystko zepsułaś :( Ale to nie zmienia faktu, że rozdział jest zajebisty i kolejny ma być w tempie natychmiastowym! ;****
    Nie no zdenerwowałaś mnie, no <33

    OdpowiedzUsuń
  2. awwwwwww to takie smutne... :((

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział ! Na prawdę wspaniale piszesz, kocham tą historię. Czekam na następny :* Mam nadzieje, że Louisowi się polepszy już.. Wspaniały jest ten blog, nie wiem czemu nie wierzysz w swoje umiejętności. Jesteś wspaniała (:
    Jeśli chcesz to zapraszam do mnie: http://youreyesismylife1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. genialny rozdział <3

    zapraszam do siebie: http://i-have-my-own-world-that-is-my-life.blogspot.com/ ; )

    OdpowiedzUsuń
  5. Krzywdzisz mojego męża, Louis'a :( Mam nadzieję, że w następnym rozdziale pojawi się coś z Alex i Harry'm :3
    Pozdrawiam, Ania :D

    OdpowiedzUsuń